niedziela, 4 października 2009

Audiobooki przyjacielem fotografa

Muszę przyznać, iż spędzając dużą ilość czasu w samochodzie, samotne podróże zazwyczaj uprzyjemniam słuchaniem „audiobooków“. Niestety kolekcja polskojęzycznych opracowań książek oraz słuchowisk radiowych prawie się wyczerpała. Największą ilość dostępnych audiobooków posiadają Rosjanie i muszę przyznać, że poziom lektorski jest rewelacyjny.

Szkoda tylko, że nikt nie nagrywa książek o sztuce. Z ciekawostek, to również wykorzystuje zastosowanie "czytacza" komputerowego, który umożliwia przetworzenie tekstu w plik dźwiękowy, jest to bardzo pomocne, gdy mam do przeczytania kilkaset stron, i mogę to zrobić w trakcie przemieszczania się z punktu A do punktu B. Niestety od chwili wsadzenia „czterech liter“ za kółko kierownicy, a nie jak niegdyś to bywało w przypadku użytkowania transportu publicznego, czas na lektury bardzo się skrócił. Zmiany zawsze wymagają poszukiwań nowych rozwiązań, ale polecam serdecznie.

Ale największą zabawę mam słuchając bajek dla dzieci przetworzonych na format cyfrowy z czarnych, skrzeczących, winylowych płyt. To jest dopiero frajda posłuchać Zygmunta Kęstowicza w "Pora na Telesfora".


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz